IW Proces - facylitacja zmian

Przemoc w szkole

"Wysypywali mi chrupki na głowę, które wcześniej kupiłem sobie w sklepiku. Wrzucali mi plecak do kosza. Wołali, że jestem ciotą, niemotą, mięczakiem, pedałem, maminsynkiem, chwastem, którego trzeba wyrwać. Mówili mi, żebym szedł pasać świnie, a nie do żadnego liceum. Jeden w toalecie złapał mnie za tyłek, wołając, żebym się z nim umówił i zrobił mu loda. Nie chodzę na przerwach się załatwić, bo nie mogłem tego spokojnie zrobić. Włazili mi do kabiny. Często znajdowałem wylane soki, wodę, olej w moim plecaku. Na drzwiach do toalety napisali, że jestem cwelem i takie tam. Na lekcji wyśmiewali się ze mnie. Jak stałem przy tablicy, rzucali we mnie naślinionymi kulkami z papieru, kawałkami kredy, korkami po coli.
Jak wychodziłem, czekali na mnie przed szkołą i wykrzykiwali za mną obelgi, straszyli, śmiali się ze mnie, że "okularnik", "pedał", "śmierdziuch", "lachociąg", "ojszcykiosek". Tak, tak wołali.
Raz się wkurzyłem i wróciłem do nich. Powiedziałem im, żeby mnie w końcu zostawili w spokoju, przecież nie robię im nic złego. Zaśmiali mi się w twarz i powiedzieli, że właśnie robię - żyję i muszą oglądać moją gębę. Powiedzieli, żebym tak nie kozaczył, bo w szkole narobią mi takiego dymu, że się w gacie zesram i nie będę już chciał w życiu wyjść z domu. Przestraszyłem się. Uwierzyłem im. Są do tego zdolni."
/Maciek/

"Maciek lubi pływać. I świetnie maluje! To znaczy, maluje, tworzy obrazy na komputerze. Od dawna go goniłam sprzed monitora. Może to pływanie to nasza, mnie i męża, zasługa. Ale on i tak siedział godzinami przed komputerem. Na początku się martwiliśmy, kłóciliśmy z nim o to. Aż na naszą rocznicę zawołał nas do siebie i puścił nam prezentację. Połączył w niej nasze wspólne zdjęcia, które zeskanował. Dodał swoje grafiki i obrazy. Naprawdę cudne! Piękne obrazy potrafił stworzyć... Przepraszam... Nie mogę mówić... (płacz)."
/Mama Maćka/

"Dał nam najpiękniejszy prezent, jaki do tej pory dostaliśmy. Byliśmy szczęśliwi i dumni z naszego syna! Kupiliśmy mu oprogramowanie do tego typu pracy, z czasem lepszy sprzęt. Nie szczędziłem pieniędzy, bo widziałem, że mój syn ma talent!"
/Tata Maćka/

"Maciek to chłopiec skryty, zamknięty w sobie. Nie wykazywał trudności z nauką. Nauczyciele nie zgłaszali żadnych problemów wychowawczych. Znam go z lekcji, na których prowadziłam zajęcia z poprawnego zachowywania się w szkole. Inteligentny, uśmiechnięty. Inni uczniowie wypowiadali się o nim pozytywnie."
/pedagog szkolny/

"Któregoś dnia dostaliśmy pismo od psychologa szkolnego, że zaprasza nas na rozmowę w sprawie niepokojących zachowań Maćka. Przeraziłam się. Mąż mnie uspokajał, ale też się zmartwił. Zdenerwował się nawet na Maćka. Pytał go, co przeskrobał. Złościł się, że wolałby dowiedzieć się od niego od razu, a nie wstydzić się za niego i siebie w szkole. Maciek przyrzekał, że nie wie, o co chodzi, prawie się rozpłakał, jak uciekał do swojego pokoju. Powiedział, że z psychologiem miał do czynienia tyle co widuje w szkole i że kilka razy był u nich na wychowawczej i prowadził zajęcia z komunikacji i agresji rówieśniczej.

Poszliśmy do szkoły i psycholog powiedział, że podejrzewa, iż nasz syn doświadcza przemocy. Sugerował, że go bijemy w domu. No dobrze, ja to tak odebrałam! W końcu ustaliliśmy, że może to być ktoś ze szkoły. Ale nie wydało mi się to możliwe! Nasz syn wracał uśmiechnięty do domu. Dobrze się uczył. Jak z nim rozmawialiśmy, nic nie zauważyliśmy. Przecież nic nie mówił!"
/Mama Maćka/

"Zaczęliśmy się zastanawiać. Nie chciałem robić z igieł wideł. Byłem pewien, że bym coś zauważył. Postanowiliśmy, zgodnie z podpowiedzią psychologa, obserwować Maćka. Nic nie zauważyliśmy. Wracał ten sam, uśmiechnięty chłopak. Na pytania o tym, jak w szkole, odpowiadał, że dobrze. Jak zapytałem go wprost, czy ma jakieś problemy i czy potrzebuje pomocy, odpowiedział: "Tato, ja już nie jestem dzieckiem, czy jakimś maminsynkiem". Dopiero po tym zaczęliśmy łączyć sprawy: wyprany plecak, w którym coś mu się wylało - to coś to nie był sok, jak mówił Maciek, tylko jakaś oleista substancja. Dodatkowe pieniądze na jedzenie, na dodatkowe oprogramowanie, na zeszyty. Dłuższe niż zwykle przesiadywanie w łazience, tajemnicze krycie się przed nami. Raz pytałem go o siniaki na nogach. Powiedział, że się przewrócił na WF-ie. Teraz sobie uświadamiam, że w tym dniu nie miał lekcji WF-u. Szybko czasem chował okna w komputerze, kiedy wchodziłem do jego pokoju. Myślałem, że szykuje nam niespodziankę w postaci kolejnego obrazu."
/Tata Maćka/

"Kiedyś pokazał nam to, co namalował przez kilka tygodni. Cudowne! Wydrukowaliśmy niektóre jego prace i powiesiliśmy w domu. Załatwialiśmy mu już wystawy jego prac! Boże, jak on ślicznie malował!"
/Mama Maćka/

"Pojechałem z nimi na wycieczkę klasową. Okropnie nie miałem ochoty. Pojechałem, żeby starzy się nie dopytywali. I tak już coś podejrzewają. Ale oni mnie nie rozumieją. Przecież nie mogę im powiedzieć. Wyszedłbym na frajera. Nie chcę mieć jeszcze większych kłopotów. Chcę skończyć tę szkołę. A jak skończę 18 lat, uciekam za granicę, do Holandii - tam będę wolny. Słyszałem, że potrzebują grafików komputerowych. Dałbym sobie radę. Nie musiałbym oglądać tych skur...

Zakochałem się w Agacie z innej klasy. Zacząłem do niej pisać. Najpierw anonimowo. Potem kilka razy rozmawialiśmy. Wpadłem. Zabujałem się na zabój. Nie mogłem przez nią spać, jeść. Dzięki niej udawało mi się zapomnieć o tym cierpieniu. Malowałem dla niej. Kiedy mnie poniżali i bili, leczyłem się myślami o niej. Była moją muzą, moim natchnieniem. Cudowna, piękna, anielska brunetka!

Zdobyli jej e-maila i wysłali przerobione moje zdjęcia - fotomontaż, na którym kocham się ze starszym mężczyzną. Wiem to od niej. Wysłała mi to zdjęcie. Napisała, że z perfidnymi gejami nie chce mieć nic wspólnego i niech nie ważę się do niej zbliżać, bo będę miał do czynienia z jej bratem, studentem AWF-u. Załamałem się doszczętnie...

Kiedy próbowali mi podpalić kurtkę, nie wytrzymałem. Zacząłem się bić z jednym z nich. Ale co mogłem ja sam na trzech innych?"
/Maciek/

Już stwierdziłem, że nie mogę czekać. Maciek opowiadał mi oględnie o tym, co mu robią. Najpierw nie mogłem uwierzyć. Nie chodzę z nim do tej samej szkoły. Razem pływamy i jeździmy na rowerze. Mieszkamy na tym samym osiedlu. Dopiero, jak zacząłem czytać jego bloga, zacząłem go o to bardziej pytać. Najpierw mnie zbywał, potem powiedział, żebym się nie wtrącał. Potem pisał na blogu, że jest mu obojętne, co inni pomyślą o nim, że nic go już to nie obchodzi. Po tej sprawie z Agatą się przestraszyłem. Maciek zaklinał mnie i straszył, że mam nic nikomu nie mówić, bo narobię sporo kłopotu, szczególnie jego rodzicom. Kazał mi przysiąc, że nikomu o tym nie powiem. Jak przeczytałem to, co napisał na blogu, postanowiłem zareagować. Strasznie mi przykro, że tak późno! Nie mogę sobie tego podarować.
/przyjaciel Maćka/

Tata Maćka: Znaleźliśmy ten blog, którego fragmenty nam przytaczacie. Nie wiem, co powiedzieć. Jest mi wstyd. Jak mogłem być tak ślepy? Nic nie podejrzewać.

Mama Maćka: Obwiniam siebie za to wszystko. Myślę, że jestem złą matką, skoro pozwoliłam na coś takiego.

Tata Maćka: Nie mogę sobie wybaczyć, że nie rozmawiałem z moim synem wystarczająco dużo, że nie uczyłem go, jak się bronić, że nie pokazywałem mu innych ścieżek rozwiązań, niż ta, do której się uciekł.

Pedagog szkolny: Informowaliśmy na bieżąco uczniów o tym, że niemal w każdej sprawie mogą się zgłaszać do mnie, do psychologa szkolnego, przede wszystkim do swojego wychowawcy.

Przekazywaliśmy im informacje o adresach, kontaktach do miejsc, w których oni mogą się rozwijać i skorzystać ze wsparcia.

Rodzice też otrzymywali na spotkaniach z nimi takie dane. Jest specjalna tablica z tego typu ogłoszeniami, szkoleniami, warsztatami dla rodziców. Na drzwiach naszych gabinetów nawet teraz wisi tego typu plakat.

Wychowawczyni: Jestem zszokowana. Zastanawiam się również nad sobą, nad swoją pracą. Myślę sobie, że brakowało mi wrażliwości, że byłam ślepa. Korzystam bardzo mocno z konsultacji z naszym psychologiem, zapisałam się również na kursy o przemocy. Nigdy więcej nie pozwolę na to, by taka sytuacja, czy nawet podobne się nie powtórzyła. Zrobię wszystko, co będę mogła: alarmowała rodziców, angażowała psychologa i pedagoga, a jeśli trzeba to policję.

Psycholog szkolny: Myślę sobie, że to bardzo, bardzo trudna sytuacja dla wielu osób. Niezaprzeczalnie dla rodziców chłopca. Podejrzewam, iż walczą oni ze złością, smutkiem i poczuciem winy. Chcą znaleźć winnego, rozładować przykre uczucia. Chcą walczyć o syna - jak każdy rodzic. Dla mnie to też osobiście trudna sytuacja. Z jednej strony cieszę się, iż moje podejrzenia w jakimś stopniu się potwierdziły, z drugiej - podobnie jak rodzice - szukam w sobie przyczyny tej sytuacji i pytam wciąż "co mogłem jeszcze zrobić".

Przyjaciel Maćka: Cieszę się, że sprawa się wyjaśniła. Najbardziej się cieszę, że Maciek jest chyba szczęśliwy. Nie mam z nim kontaktu. Mam nadzieję, że to na razie.

Tata Maćka: Co bym powiedział na koniec? Rodzice! Rozmawiajcie ze swoimi dziećmi, nawet o błahych sprawach i spędzajcie z nimi więcej czasu. Zastanówcie, co jest dla was ważniejsze? Praca, kariera, czy wasze dzieci?! Pamiętajcie, że waszym obowiązkiem jest nie tylko wychowywać wasze dzieci, ale i chronić je i wspierać!

Przyjaciel Maćka: Co na koniec? Ludzie, uczniowie! Jak coś wiecie, że dzieje się źle w szkole - zgłaszajcie to! Idźcie do pedagoga, psychologa, wychowawcy, dyrektora, woźnej, rodziców, policjanta, napiszcie gdzieś, zadzwońcie, wyślijcie e-maila! To może zdarzyć się waszym przyjaciołom z klasy, ze szkoły, z podwórka!

Mama Maćka: Powoli wracamy do równowagi. Wciąż otrząsamy się z szoku. Jesteśmy pod opieką psychologa. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Psycholog nam powtarza, że to nas na pewno wzmocniło a nie zabiło i że teraz jesteśmy bliżej siebie i możemy żyć dalej szczęśliwie. Martwię się o Maćka, ale to dlatego, że jestem matką.

wróciłem do świata żywych
czy to świat prawdziwy?
podcięli mi skrzydła
egzystencja mi zbrzydła

teraz jestem
każdym gestem
pełen wolności
bez przykrości
bez cierpienia
czuję spokój - on wszystko zmienia

Ten wiersz to ostatni wpis Maćka na jego blogu. Jego przyjaciel zrozumiał to jako ogłoszenie śmierci Maćka. Przestraszony tym, że Maciek to zrobi, zaalarmował jego rodziców. Całe szczęście! (Wszelkie imiona i podobieństwo zdarzeń - przypadkowe.)

  • Autor: Łukasz Krawętkowski
  • Źródło: www.psychotekst.pl
  • (http://www.psychotekst.pl/artykuly.php?nr=191)
  • (publikacja: 2008-06-07)

Zapraszamy do Instytutu Proces


Instytut Proces - psychoterapia, coachingKontakt

Instytut Proces

Wrocław: ul. Świdnicka 48/4, tel. 535 05 45 95
e-mail: proces@proces.net.pl
numer konta: 18 1140 2004 0000 3602 1547 4187